piątek, 5 lipca 2013

Organizacyjna 2

Zacznijmy od tego, że trochę się zawiodłem. Na cały konkurs dotychczas wpłynęła jedna praca. Nikt inny nie raczył nawet zacząć pisać.

Dlatego właśnie uznałem, że trzeba was trochę zmotyowować. Od dzisiaj (to jest 05.07.13r) macie czas max 3 tygodni na napisanie opowiadania na tamten temat.

Już ja was doskonale znam, wiem, że zaraz będzie 'ale ja nie umiem!'. Nie obchodzi mnie, czy to będzie miało 15 stron w wordzie, czy pół. Chociaż kilku zdaniowca też nie chciałbym widzieć.
Dalej - dlaczego na chacie siedzą i czekaja cały czas te same osoby? Rozumiem, brak czasu, wakacje, wyjazdy etc. Ale te pół gdziny was nie zbawi, na prawdę.

Przydałoby się trochę odświeżyć wygląd bloga - kto się tego podejmie może liczyć na solidne (moim zdaniem) nagrody.

I nie chcę, aby ten post został bez echa. Trzeba trochę rozruszać.

wtorek, 2 lipca 2013

Pada deszcz, pada deszcz...

...słychać złowieszczy śmiech.

Kheal.


'Z wyglądu nie podobny do nikogo....'

Co pierwsze przychodzi Ci na myśl, kiedy spotykasz się z nim twarzą w twarz? Rób co chcesz, ale nie bij!

Kheal ma to do siebie, że wszystkiego się boi. Jednak kiedy nikt nie zwraca na niego uwagi rozpoczyna swe 'śledzcwo'. Wszystko chce wiedzieć, wszystko znać. Jak małe dziecko...

Może jest to wina jego rodziców, którzy nigdy nie traktowali go jak syna, tylko jak sługę. Mówi, że chce nadrobić stracone dzieciństwo - w jakikolwiek sposób.
Nigdy nie przyzna się do błędu, chyba, że wyczuje zagrożenie. Wtedy zwija się w kłębek, zaczyna płakać i powtarza 'tylko nie bij!'. Trauma z dzieciństwa.
Zawsze znajdzie sobie jakiś mały kąt, gdzie razem ze swoim misiem spędza większosć czasu. Twierdzi, że tylko pluszakowi może ufać. I nijak przekonać go, że jest inaczej.
Często rozmawia sam ze sobą, sam do siebie płacze, sam się śmieje i sam znajduje sobie zajęcie. nie umie inaczej spędzać czasu; przy kontakcie z kimkolwiek od razu zaczyna panikować, przytulać swoja maskotkę i błagać o litość.
Jeżeli natomiast wyczuje w kimś przyjaciela (co nie jest możliwe) stanie sie aż nieznośnie miły. Potrafi za kimś chodzić non stop, niczym dziecko, za rękę, cały czas rozmawiać z tą osobą...
Powinien nosić okulary, czy też soczewki, jednak nigdy tego nie robi. Uważa, że jest mu to nie potrzebne, przez co wydaje sie jeszcze bardziej ciamajdowaty... Potyka się o własny ogon (tak, ma ogon), atakuje własne uszy, myśląc, że to owady.

Kheal jest łakiem. Kocie uszy, ogon, zmiana w kota. Mimo, że nie zachowuje się jak kot, to nim jest.

'Nie lubię Cię, więc sobie idź. Ale nie bij!'

---
[Zdjęcia dodam potem, bo na chwilę obecna nie mogłem znaleźć. KP moze przejść drobne zmiany.]

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Salut



Godność owej kotołaczki to Loreto, skrót to ewentualnie Lor i Lorcia. Wygląda na 18 lat, i tyle-przyjmijmy-ma. Jak już wcześniej zostało wspomniane jest kotołaczką co oznacza że wyglądem przypomina człowieka, jednak na głowie ma kocie uszy i posiada koci ogon.Dokładniej:Loreto ma kruczo-czarne długie włosy.Jej oczy mają barwę lazuru i są dość duże.Ma długie nogi i jest szczupła. Wzrostu ma ok.1,80.Partnera raczej nie ma i chyba raczej nikogo sobie nie znajdzie.Potomstwa nie ma tym bardziej, nawet o tym nie myślała.Jest raczej miła i wesoła, chociaż bywa że ma zły dzień i robi się nie przyjemna.Jest ciekawska i często nie ogarnięta.Dla przyjaciół gotowa jest poświęcić życie.Przejdźmy teraz do historii:
Nie pamięta wczesnego dzieciństwa. Najwcześniejsze jej wspomnienia sięgają wieku pięciu lat kiedy oddzielono ją od rodziny.Straciła siostrę i najlepszą przyjaciółkę.Przez następne lata błąkała się po świecie, poznając przyjaciół,którzy raczej nie byli godni zaufania.Śmiali się z Niej za jej plecami, obgadywali.Błąkając się po świecie dotarła do tych tuneli, mając nadzieję że w końcu nie będzie musiała zmieniać miejsca pobytu. Tu w tych tunelach, odnalazła siostrę, Inez. Kotołaczka lubi słuchać muzyki i czytać.Często gdy znajdzie jakąś książkę zapomina  o całym świecie i zatapia się w lekturze.
Kontakt: Chat,blog,DA(8l4cky) i skype(tylko zaufani).
~~
Wiem że notka krótka, ale cóż, to w końcu ja.Podobizna by 8l4cky czyli by me. Przepraszam bardzo za postać anime ^^' inaczej nie umiem.
Notka może ulec zmianie.

wtorek, 18 czerwca 2013

Die or survive



 Sooner I will die than I will surrender.
Jak zwykle po korytarzu rozchodziła się grobowa cisza. Monotonia dnia przytłaczała, a on siedział w tym samym korytarzu dnie i noce. Nagle jego kontemplacje przerwał donośny krzyk, a następnie tupot ciężkich butów. W pierwszym momencie nie przejął się tym zbytnio uznając, że jest to ktoś z nich. W głosie osoby krzyczącej słychać było jednak niemiłosierne zło i chęć zemsty. Tylko nie rozumiał skąd zemsta. Podniósł się gwałtownie z miejsca. Zamotał się nie wiedząc co ma teraz czynić. Byli prawdopodobnie pod atakiem wroga. Na szczęście głosy były dość daleko, a on był gdzieś w jednym z odnóg istnego labiryntu korytarzy. Zaszedł do swojej tymczasowej kwatery i zwinął z niej arsenał.
Nie wiedział gdzie podziewa się reszta i ten fakt zdecydowanie go martwił. ‘A co jeśli zostali pojmani ? ‘ przeszło mu przez myśl. Dotknął dłonią ściany i zamknął oczy, próbował wyczuć gdzie są żołnierze. Drgania szybko ich zdradziły , po za tym nie wyglądało jakby bardzo się z tym kryli. Zaczął szybko mknąc w ich stronę. Co to było za wyzwanie zlikwidować jeden oddział ? Zaczaił się i tylko czekał aż żołnierz się zbliży. Oczekiwał , że dwa strzały wystarczą, a tu napotkał bardzo duży opór. Strzelał i strzelał a tamtego to nawet nie spowolniło . Więc odrzucił bez użyteczną broń na bok po czym w dłonie chwycił noże. Nawet dobrze nie zaczął się bić kiedy tamten przywalił mu pięścią w twarz. Deran jednak nie mógł być gorszy, też przywalił przeciwnikowi w twarz. Głowa była jedynym nie osłoniętym miejscem. Walka toczyła się zacieńcie. Chłopak splunął krwią na bok gotowy zrobić swoje, gdy wymierzał w tamtego kolejny cios, mężczyzna nagle odwrócił się tyłem i zaczął iść w druga stronę. Jakby był robotem który dostał inny rozkaz. – Walcz ! – wydarł się – Nie uciekaj jak tchórz! – krzyczał trochę zdyszany, co tu się działo ? Oni byli zbyt silni nawet dla niego.
Powoli postać znikała z jego pola widzenia. Nie potrafiąc pojąc co tu miało znaczyć, ostrożnie ruszył za nim . przyglądał się uważnie zbroi jaką osobnik miał na sobie,. Wydawało się, że jest ona z innego światu. Nie miała też żadnego słabego punktu. Jedyne co mógł zrobić to roztrzaskać mu głowę młotem, ale aktualnie nie miał żadnego pod ręką. Doszedł za nim do wyjścia z tunelu’ co on kombinuje ?’  myślał. Mężczyzna wyciągnął jakiś niebieski płyn z wewnętrznej kieszeni i napił się go.
Deran nie przywiązał do tego większego uwagi, usiadł pod ścianą w ukryciu myśląc co mógłby zrobić i wpadł na genialny plan. Przypomniał sobie jak raz na ziemi pojawiło się dziecko które miało zniszczyć bazę, w jego zębie ukryta była bomba, którą miał tylko rozgryźć. Schody zaczynały się tu – bo skąd wziąć tą bombę i jak wcisnąć mu ją w zęby no i nie mogłaby ona mieć zbyt dużej siły . Wstał i pośpiesznie udał się do pomieszczenia w którym od jakiegoś czasu spał. Rozłożył kilka zatów i zajrzał do swojego placyku znalazł tam parę przydatnych elementów.
Tak… właśnie konstruował własną mini bombę. Zespawał kilka rzeczy ze sobą i powoli nabierało to kształtów. Kiedy skończył bomba miała wielkość kulki od myszki komputerowej .Działa tak samo jak ta o której myślał. A więc pozostała kwestia wetknięcia mu tego do buzi. ‘ Nic prostszego; pomyślał ironicznie. ‘ Musi jednak przecież coś jeść’’. Zakradł się ponownie w to miejsce w którym ostatnio widział wroga. Co za szczęście akurat miał lunch. Jakie to było dziwne jadł lunch w trakcie ataku (?) Przyczołgał się bliżej niego wyciągając rękę i ulokował bombę w jedzeniu. Teraz pozostało tylko czekać. Cofnął się na bezpieczną odległość, wyczekując wybuchu, stało się to po jakiś pięciu minutach. Wpadł tam ponownie sprawdzając czy na pewno sprawa została załatwiona. Zobaczył błyszczący element obok po rozpryskiwanych wnętrzności. Wziął go w dłonie uważnie się przyglądając obrócił go w palcach ciekawy , którą częścią zbroi to było , Wcisnął to do kieszeni z późniejszą nadzieją analizy. 
Niestety po korytarzu nadal kręciło się kilku ludzi nieprzyjaciela. 



Deran

niedziela, 9 czerwca 2013

Notka Organizacyjna 1.

Dobra. Zacznijmy od tego, że cieszę się, że mimo, tak małej ilości osób wszyscy sa aktywni i gra na chacie toczy się żywo.

Jednakże to nie zmienia faktu, że zrobiło się trochę nudno, prawda?
Cieszę się, że mimo, że ja o tym nie wspomniałem wszyscy zgłosili swoje pomysły. To świadczy tylko o tym, że chcecie, aby ten blog żył.

Wszystkie pomysły były wspaniałe, ciekawe i na pewno porwałyby wszystkich. Jednak ten jeden uznałem za najłatwiejszy do wykonania. Nie oznacza to, ze tamte odrzucam. Postanowiłem zrobić coś w rodzaju konkursów, a ten będzie pierwszy, taki jakby testowy. Macie:


   Cieszę i spokój, jaki zwykle panował w podziamiach nagle zakłóciły głosne kroki, krzyki i coś w rodzaju uderzania w ścianę. Chwilę potem przez sufit na głównym korytarzu, kilkanaście metrów od zejścia ukazała się część oddziału wroga, świetnie uzbrojona.
   Było ich ok. 5. Każdy uzbrojony, w mundurach wymyśolonych specjalnie dla nich, które zabezpieczały ich przez najsilniejszą bronią, jaka dotąd istniała. Wysłani z misją wybicia wszystkich istot kryjących się w korytarzach kozeszli się, błądząc w tej zawiłej sieci tuneli.
   Oznaczało to zagrożenie i zakłócenie spokoju dotychczasowego życia. Mimo wszystko istoty nadnaturalnei nie poddały się i postanowiły pokonać oddział armii wroga.



Oznacza to, że celów jest 5. Każdy uzbrojony najlepiej, jak to możliwe. Sieja zniszczenie wszędzie, wiec należy się ich jak najszybciej pozbyć.

Na czas trwania 'zabawy' pojawiają się +. Zupełnie na koniec (gdy pomysły każdego z was zostana zorganizowane i przebiegną pomyślnie, lub nie) zostana przyznane swego rodzaju nagrody, jak np. 4 tygodnie amdina na chacie.

Walki i przebieg bedziecie opisywać w formie opowiadania, a na dowód zabicia ofiary musicie przynieść broń, lub część kostiumu wroga.

Autorką pomysłu jest Inez.

piątek, 31 maja 2013

'Here's a lullaby to close your eyes...'


http://th02.deviantart.net/fs70/PRE/i/2011/231/7/a/breathing_by_thesweetblackmadness-d473ijc.jpg

|Inez|19|hetero|
|Rude/czerwone włosy|Tatuaż na prawej łapatce|
'Złap wiatr w żagle marzeń, a wszystko, czego pragniesz będzie Ci dane...' 
Łaczka z krwi i kości przedstawia się jako Inez. Jest przecietnego wzrostu, mierzy zaledwie 170 cm. Ma rude/czerwone, proste włosy, sięgające do piersi. Długie rzęsy, osłaniające dziko zielone oczy o przenikliwym wzroku. Często się śmieje, nawet z poważnych rzeczy. Przytuli się do każdego, nie ważne, kim jest. Chociaż ta zabawna, wiecznie uśmiechajaca się Inez to tylko przykrywka, pomagajaca tej prawdziwej. Może boi się, że nie zaakceptują jej, jak i ona nie zaakceptuje siebie samej...
http://25.media.tumblr.com/58e6995e43cd3cb329bedf8cca1167a7/tumblr_mhzu9gmHoz1r312weo1_500.jpgKiedyś często nazywana Pinezką, co wymowało się ze zdrobnieniem jej imienia. Bywała też przezywana rudą, czy Blood, przez włosy.

Nauczyła się kryć swoją prawdziwą 'ja', oraz nadawać nowe znaczenie każdej sytuacji w swoim życiu. Zawsze ma przy sobie mały notesik, w którym zapisane ma wszystkie terminy, które mogą jej się przydać. To z niego czerpie całą wiedzę na temat świata, który ja otacza.
http://fc08.deviantart.net/fs70/i/2012/344/e/4/smoke_by_thesweetblackmadness-d4t8trr.jpg
 
Zdaje sie ufać wszystkim, nigdy nie miała, lub nie przyznawałą sie do jakiegokolwiek sekretu. Wiedziała, że sporo 'żmij', może na tym żerować, więc wolała tego uniknąć. Nigdy nie przyzna sie do samotności, lub smutku. Nawet, jeżeli przed chwilą zalewała się łzami, siedząc gdzieś tam w kącie, to po kilku sekundach może zacząc się śmiać, jednak nie do końca szczerze.


Najczęściej ubiera się w krótkie, jeansowe spodenki i jakiś t-shirt. Nie przywiązuje wagi do makijażu/wyglądu. Chociaż jak ma wyjść do ludzi, to woli wyglądać 'przyzwoicie'. Bardzo często zamyka sie w swoim pokoju, słuchając muzyki i leżąc na łóżku. Posiada też bardzo dzwiny nawyk leżania na stołach. Sama nie wie, skąd sie jej to wzięło, ale tak się do tego przyzwyczaiła, że robi to przy każdej możliwej okazji. Oczywiście wcześniej upewniajac się, że nikt jej nie widzi. 

czwartek, 23 maja 2013

Counting the days until my death is like counting grains of sand in a bowl.

Deran Spenser, w sumie niczego nie można być pewnym. To jakże pomysłowe imię i nazwisko nadała mu tajna baza wojskowa. Bo matka jak i ojciec zwracali się do niego 'synu', jakby nigdy nie miał imienia( i chyba tak właśnie było )Wierzcie lub nie, ale właśnie tam oddali go rodzice, kiedy stwierdzili , że nie są już wstanie go ochronić - wiedzieli co dla niego dobre. Po za tym nie był zwykłym dzieckiem, w sobie , między organami wewnętrznymi siedział wężowaty przyjaciel. Jak to profesjonalnie nazwała grupa : sybiot. Mało, przekonujące prawda ? Na środku brzucha w miejscu pępku widnieje wielki ' X ' Przez niego właśnie wyciągnąć można larwę Goa'uld. Na takich osobników jak on mówi się Jaffa. Dzięki juniorowi zyskał długo wieczne życie, zdrowie, siłę, i wiedzę. Wiedza ta dosłownie urodziła się wraz z nim, posiada wszystkie informacje jakie mieli jego rodzice, wspomnienia, teksty czytanych dokumentów, książek, obrazy ludzi i uczucia do momentu zapłodnienia. Nie jest to wszystko takie jakie było przedtem i nie jest proste przypomnienie sobie takich rzeczy. Spędził wiele lat by odtworzyć ich wiedzę militarną, samą militarną a co z resztą ?

Przez pierwsze 20 lat przebywał na planecie zwanej Chulak (czyt. Czulak ). Wyjaśnię tutaj kwestię lat, opuszczając swój dom wyglądał na 6 latka, dzięki stworzeniu wewnątrz niego starzenie również się opóźniło. Życie na jego rodzinnej planecie było nie zbyt ciekawe , już od najmłodszych lat uczył się walki, by później móc służyć swoim bogom. Bogowie jednak byli tylko takim nosicielami jak i oni wszyscy jednak posiadali tylko dla siebie pewne urządzenia mechaniczne, które nadawały im bardziej boskiej charakterystyki i z tym się łącząc władzy, bo kiedy ludzie się ich bali oni mogli wmówić im wszystko. Na ich planecie, panował jeden z boków, na innych byli inni, jednak wsyscy oni prowadzili ze sobą wieczne wojny. Deran'a  uczono by prawie nic nie mówił i tylko słuchał, żeby wykonywał rozkazy ( tak jakby byli robotami, bez uczuć i tym podobnych ), ale on był bystry, bardziej niż niektórzy, od kiedy zaczął pojmować co się na tym świecie dzieje, uświadomił sobie, że ten tamten wcale nie jest Bogiem jednak musiał udawać posłusznego. Jego rodzice w końcu też to zrozumieli, przejrzeli na oczy, zauważając ile zła uczynił ich bożek. Wykradli więc jeden ze statków kosmicznych i wyruszyli w podróż na bezpieczniejszą planetę. Kiedy dotarli do Ziemi, chcieli spróbować żyć jak normalni ludzie, zwykli ludzie. Bo to w pewnym sensie są ludzie tylko z pasożytami wewnątrz siebie. Jednak nie udał się im ten plan. Specjalna placówka się nimi zajęła, Rodzice jego czując co się stanie oddali go do jednostki wojskowej zajmującej się takimi przypadkami jak on. Ludzie tam wychowywali go jak własnego syna, tam właśnie nabrał pewnych cech charakteru.

Jak na Jaffa jest całkiem rozmowny. Nawet czasami żartuje i się śmieje. To jest nawet niespotykane, bo jego rasa przez wiele lat była zniewolona ( więc z czego się tu cieszyć, nie ? ). On spośród swoich ludzi jest wyjątkowym przypadkiem, bo większość czasu chcą czy nie chcąc spędził na Ziemi. Miał świetnego mentora, który chyba tak na niego wpłynął. Niektóre jednak cechy nie zostały stłumione nawet przez niewolę i to co przeszedł. Od zawsze był nieufny, wszystko podważał i krytykował, wygłaszał swoje zdanie( kiedy mógł ) oczywiście twierdząc, że tylko ono może być prawidłowe.

Życie jednak trochę go jednak oszlifowało. Teraz w końcu liczy sobie 95 lat, ale nie bądźcie
przerażenia, nie jest staruszkiem o kuli, który wiecznie nie może znaleźć swojej szczęki,  co to to nie. Wygląda na jakieś mniej więcej 25 lat i fizycznie sławnie tak się czuje, i nawet trochę zachowuje. W placówce nie było mu źle nawet jak czasami na nim eksperymentowali, nie robili mu krzywdy  tylko badali coś co dla nich było nieznane. Wszystko było dobrze dopóki, no właśnie nie mogło być tak pięknie całą wieczność. Jego mentor został zamordowany, na jego oczach, ludzie dali mężczyźnie kulkę w głowę. Nie zdawali sobie sprawy, że on tam był. Deran przez długi czas zastanawiał się dlaczego tak się stało ? Czemu to zrobili ? Czy Jack był niewygodny ? Podsłuchał kiedyś pewną rozmowę, chcieli wyjąć z niego symbiota, żeby robić na nim eksperymenty, a to oznaczało by śmierć nosiciela, mentor nie chciał na to pozwolić i dlatego został postrzelony. Z resztą czasami się zmieniły, on nie był już im dłużej potrzebny, a nawet był kłodą pod ich nogami.A więc, gdy tylko chłopak się dowiedział uciekł z placówki uprzednio zabierając potrzebny mu ekwipunek, czyli broń ( Zata), chcieli go zatrzymać, ruszyło za nim kilka strażników strzelali do niego i niestety trafili, jednak on nie był w takim złym stanie, kiedy znalazł sobie bezpieczne miejsce  ,wyjął kule z barku ramienia i nogi, takie rany jak te u niego goiły się dużo szybciej niż u przeciętnego obywatela Ziemi.

Broń Goa'uldów - Zat`nik`tel


Przysiągł jednak pomścić śmierć swojego nauczyciela.

Ważniejsze informacje :
  • Wygląda na 25 lat w rzeczywistości ma 95
  • Pochodzi z planety Chulak 
  • Jego rodzice zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach
  • Rasa z której się wywodzi nazywa się Jaffa
  • Zat.- broń rażąca cel prądem. Jeden strzał powoduje utratę przytomności, dwa zabijają, a trzy dezintegrują ciało.
  •  Nie jest nieśmiertelny, lecz mimo to nawet, gdy otrze się o śmierć, jest w stanie przeżyć.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapewne jeszcze nie raz karta ulegnie zmianie. Jeśli są jakieś punkty, które są mało jasne, to chętnie odpowiem na wszelkie pytania.Z góry przepraszam, jeśli nie zaliczyłem jakiegoś kryterium.